Deszcz smagał marmurowe kolumny Kaplicy Rodziny Winchesterów , miejsca zbyt eleganckiego na żałobę i zbyt zimnego na pocieszenie. Wewnątrz, w upiornym blasku żyrandola, gromadziło się morze czarnych garniturów i diamentów. Trumna – lśniąca, mahoniowa, wypolerowana do perfekcji – kryła ciało Richarda Winchestera , jednego z najbardziej bezwzględnych milionerów Kalifornii.
