Gdy szła po marmurowej podłodze, szmery stawały się coraz wyraźniejsze.
„Jaka bezczelność… jak ona śmie tu przychodzić?”

Sofia uniosła brodę, wpatrując się utkwionym w lśniącej lodowej rzeźbie na środku sali. Ani jednej łzy. Nie tutaj, nie dla nich.
Chciała wymknąć się niezauważona, zniknąć z zasięgu zimnych spojrzeń i szeptów, aż coś niespodziewanego sprawi, że cały pokój ucichnie.
zobacz więcej na następnej stronie Reklama
