Marynarze odkryli dryfującą w oceanie ogromną zieloną metaliczną kulę – ale kiedy wciągnęli ją na pokład, byli oszołomieni, gdy dowiedzieli się, czym ona naprawdę jest

Dotykanie nieznanego

Kiedy w końcu dotarli, załoga wyłączyła silniki i wyłącza statkowi dryfować. Kula delikatna kołysała się obok nich, jej metaliczna powłoka mieniła się. Jeden z marynarzy wyciągnął długi hak i stuknął w nią.

Szczęk.

Rozległo się głuche, metaliczne echo, ruiny i puste.
„Coś jest w środku” – ktoś wyszeptał.

Przez chwilę nikt się nie poruszył. Kapitan powoli wypuścił powietrze. „Dobrze. Wciągniemy na pokład… ostrożnie”.

Zespół roboczy w systemie milczeniu, mocujący linie i podnoszący kulę na pokładzie. Zbliżone jeszcze bardziej osobliwie – solidna, ciężka, a jednocześnie zamknięta szwów, jakby wykuta z jednego kawałka.

Prawda kryjąca się za tajemnicą

Tego samego wieczoru, po wysłaniu zdjęć i współrzędnych do Straży Przybrzeżnej, załoga w końcu reakcji.

„Tajemnica kuli”, jak ją zaczęto nazywać, pojawia się  jako eksperymentalny system oceanograficzny  dostarczania do badań prądów podwodnych i zmian temperatury. Te pływające czujniki były głęboko zakotwiczone pod powierzchnią, ale burze lub awarie mechaniczne, które zostały uniesione na terytorium.

Pokład wypełniał się słodkim śmiechem. „A więc to jednak nie była mina” – powiedział jeden z marynarzy, klepiąc metalową.

Ale kapitan Harris marszczył brwi. „Dziwne” – powiedział cicho. „Każdy element zarządzania rządowego lub badawczego, jaki gatunek, ma kody identyfikacyjne. Ten – nic. żaden logo, żaden numer. Całkowicie pusty”.

Ocean kryje swoje sekrety

Przed świtem zabezpieczyli kulę i dane dotyczące trasy. Mimo to niepokój nie ustępował. Niektórzy z nich przyznali później, że nie mogli wywołać myśli, że może być – tylko może – nie była dostępna dla żadnego znanego projektu badawczego.

Pacyfik, ponownie spokojny i bezkresny, pochłonął ich fale bez śladu.

A gdy kapitan Harris wpatrywał się w horyzont, mruknął do siebie:

„Ocean kryje więcej, niż odsłania”.