Nie byłem dzieckiem do wyrzucenia. Byłem spadkobiercą, architektem ich upadku, żywym przypomnieniem wszystkiego, co stracili, wybierając chciwość zamiast krwi. Wychodząc na światło słoneczne, przypomniałem sobie ostatnie słowa mojego dziadka skierowane do mnie: „Kiedy wilki cię zaatakują, nie walcz z nimi twarzą w twarz. Zbuduj wyższe tereny i pozwól im głodować. On zbudował ten teren”.
Po prostu na tym stanąłem. I kiedy ich imperium kontroli się rozpadło, nie czułem litości. Czułem sprawiedliwość. Bo zemsta czasami nie jest głośna.
