Moja siostra ogłosiła swoją piątą ciążę, a potem kazała mi rzucić pracę i płacić jej czynsz, żeby mogła opiekować się dziećmi. Kiedy odmówiłam i się wyprowadziłam, zadzwoniła na policję, twierdząc, że ją okradłam. Ale jej własny syn powiedział funkcjonariuszom prawdę. Dwa tygodnie później trafiła do szpitala i błagała mnie o pomoc. Ale sekret, który odkryłam w jej dokumentacji medycznej, zmienił wszystko…

Popołudnia były istną mgiełką odrabiania lekcji, gotowania i przerywania kolejnych kłótni. Cheryl pojawiała się może na dziesięć minut dziennie, mamrocząc: „Dzięki, że dałaś radę”, po czym padała na kanapę. Blake był jeszcze bardziej nieobecny. Moją jedyną ucieczką były późne noce, kiedy dzieci już spały, kiedy otwierałam laptopa, żeby wziąć udział w zajęciach z projektowania graficznego online, goniąc za marzeniem o własnym studiu, które z każdym kolejnym, wyczerpującym naciśnięciem klawisza, wydawało się coraz bardziej odległe.

Tonęłam, a dzieci nie były problemem. Uwielbiałam ich chaotyczne, pełne życia życie – sarkazm Logana, nieśmiałe uśmiechy Ellie, niekończące się pytania Huntera o dinozaury, czułe uściski Nory. Problem polegał na tym, że żyłam życiem ich matki. Wydawałam moje topniejące oszczędności – 3000 dolarów z mojej upadłej piekarni – na ich przybory szkolne i wizyty u lekarza.

„Jesteś dla nich taka dobra” – mawiała Cheryl, komplement, który bardziej przypominał klatkę.

„Nie jesteś ich mamą, Alysso” – powiedziała mi moja najlepsza przyjaciółka, Tara, podczas gorączkowej rozmowy telefonicznej późnym wieczorem. „Nie możesz ciągle odkładać swoich marzeń na później”.

Miała rację. Spojrzałam na laptopa, otwartego na niedokończonym projekcie logo na zajęcia, które właśnie oblałam. Nie byłam po prostu zmęczona; znikałam. Każdy dzień spędzony na wychowywaniu dzieci Cheryl był dniem, w którym wymazywałam samą siebie. Kochałam je, ale nie mogłam ciągle poświęcać swojej przyszłości dla ich teraźniejszości. Coś musiało się zmienić.

Tydzień później rzeczywiście tak się stało. Cheryl wpadła przez drzwi z uśmiechem na twarzy, którego nie widziałam od miesięcy, a za nią podążał Blake z zadowolonym uśmiechem. „Mamy wieści!” – oznajmiła głosem ostrym z podniecenia. Złapała mnie za rękę. „Jestem w ciąży!”

Piąte dziecko. Mój żołądek ścisnął się w zimny, twardy supeł.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama