Moja „słodka” przyjaciółka ukrywała suknię ślubną mojej zmarłej matki przez 2 lata, udając, że nie może jej znaleźć – byłam w szoku, gdy dowiedziałam się, dlaczego

„Prowadzenie interesów z majątkiem, który do ciebie nie należy?” – zapytał. „To kradzież”.

Wygrałem. Została zobowiązana do zapłaty odszkodowania za cały czynsz, koszty prania chemicznego i szkody emocjonalne.

W sumie zapłaciła prawie 5000 dolarów!

Tylko w celach ilustracyjnych
Anna unikała kontaktu wzrokowego, wychodząc z sali sądowej. Nie poszedłem za nią. Nie miałem już nic do powiedzenia.

Teraz zdjęcia ślubne Julii wiszą oprawione w ramy w naszym salonie. Suknia, świeżo zakonserwowana, spoczywa w cedrowej skrzyni w mojej szafie. Jest bezpieczna, nietknięta i tam, gdzie jej miejsce.

A co z Anną?

Straciła swój „biznes”, pieniądze i przyjaźń ze mną.

To ironiczne, bo kiedyś mi powiedziała: „Gdyby ta sukienka była moja, NIGDY nie pozwoliłabym jej leżeć w pudełku”.

 

Dobrze.

Teraz siedzi u mnie.

A ona nic nie ma.

Źródło: thecelebritist.com