Trzy dni po udarze mój mąż pojechał na Malediwy. Po powrocie czekała na niego wielka niespodzianka.

Leżąc w szpitalu, zaczęłam planować coś, co miało zmienić bieg wydarzeń. Poprosiłam pielęgniarkę o pomoc w zorganizowaniu kilku rzeczy: odbitki zdjęć z naszej podróży sprzed lat, dużą tablicę i list. Zadzwoniłam też do naszej córki i kilku bliskich przyjaciół.

Przez kolejne dni, choć czułam się słaba, zbierałam siły i tworzyłam coś, co nazwałam „naszą prawdą”.


Powrót z raju

Kiedy mój mąż wrócił z Malediwów — opalony, uśmiechnięty, pełen wrażeń — czekałam na niego w domu, już wypisana ze szpitala. Na stole leżał list. A wokół — zdjęcia, wspomnienia, notatki, rachunki, fragmenty naszego życia.

W liście napisałam:

zobacz więcej na następnej stronie Reklama