Zbudowałem imperium warte 8 miliardów dolarów z moim dziadkiem. Na jego pogrzebie moja matka wstała i oświadczyła, że ​​jej nowy mąż przejmie firmę. Odparłem: „To się nie stanie. Teraz to ja jestem właścicielką!”. Krzyknęła: „To wynoś się z naszego domu!”. Tylko się zaśmiałem. Nie miała pojęcia, dziadek zostawił ostatnią kartę w rękawie, co zniweczyło wszystkie jej plany…

Uśmiechnęłam się do niej cicho. Nie muszę niczego przekręcać, mamo. Zrobił to sam. Zanim zdążyła odpowiedzieć, pan Baker uderzył dłonią w stół. Wystarczy, powiedział chłodno. Spojrzał na Arthura z czystym rozczarowaniem. „Potajemnie działałeś przeciwko nam. Już samo to czyni cię niezdolnym do przywództwa”. Arthur zbladł.

Po raz pierwszy zdał sobie sprawę, że przegrał. „Głosujmy” – powiedział pan Baker. Członkowie zarządu jeden po drugim podnosili ręce. Wszyscy za mną, jednogłośnie. Stało się. Oficjalnie zostałem prezesem Wright Industries. Wypuściłem oddech, który wstrzymywałem od tygodni. Ochrona wyprowadziła Arthura z budynku. Moja matka poszła za nim, z twarzą wymalowaną ze wstydu. „Pożałujesz tego, Denise.

Syknęła, wychodząc. Nie odpowiedziałem, bo nie chciałem. W końcu poznałem prawdę i jedyne, czego szczerze żałowałem, to to, że tak długo jej ufałem. Później tego wieczoru Vincent wszedł do mojego biura z zadowolonym uśmieszkiem na twarzy. „Dobrze ci poszło, dzieciaku” – powiedział, kiwając głową z aprobatą.

„Twój dziadek byłby dumny”. Uśmiechnęłam się, czując ciężar chwili. „Dzięki, Vincent, za wszystko”. Machnął nonszalancko ręką i przeciągnął się. „Nie wspominaj o tym. A teraz idź świętować. Zasłużyłaś na to. Minął rok i wszystko się zmieniło. Nie byłam już niepewną siebie dziewczyną, która wkracza w rolę, która jest dla niej zbyt duża.

Byłem liderem Wright Industries. Stojąc na podium przed tłumem, wziąłem głęboki oddech i zacząłem mówić. Kiedy mój dziadek wybrał mnie na stanowisko dyrektora firmy, „wiele osób we mnie wątpiło”. Powiedziałem: „Uważali, że jestem za młody, za mało doświadczony”. Spojrzałem na magazyn biznesowy leżący na stojaku obok mnie.

Pogrubiony nagłówek brzmiał: „Denise Wright, prezes, która udowodniła im, że się mylą”. Nie zrozumieli. Kontynuowałem: „Sukces nie zależy od wieku. Pochodzi z przygotowania, ciężkiej pracy i siły, by iść naprzód, nawet gdy świat oczekuje porażki”. Publiczność wybuchnęła brawami. Uśmiechnąłem się nie tylko dlatego, że odniosłem sukces, ale dlatego, że sam napisałem swoją własną historię.